„Wakacyjny sezon trzeba uznać za udany. Z początkiem lipca i pod koniec sierpnia gości było mniej, ale w środku wakacji przyjechało ich bardzo wielu. Taki trend obserwujemy co roku” – powiedziała szefowa referatu promocji, turystyki i kultury Urzędu Miejskiego w Wiśle.
Wpływ na popularność Beskidów w tym roku miała w dużej mierze łaskawa aura. Było słonecznie i ciepło, wręcz upalnie.
Zdaniem Fusch, turyści preferowali podczas minionych wakacji krótsze pobyty, co stało się już regułą. Przyjeżdżali na weekend, czasem na cztery dni. „Zdecydowanie mniej było pobytów tygodniowych czy dwutygodniowych” – wskazała.
Fusch dodała, że wpływu na liczbę gości raczej nie miały ceny. Branża turystyczna starała się nikogo nimi nie przestraszyć. „Nie mieliśmy sygnałów, aby podwyżki miały być przyczyną zmniejszenia liczby gości. Oferta bazy hotelowej i restauracji jest tak duża, że każdy znajdzie coś dla siebie. I coś droższego, i coś tańszego” – powiedziała.
Upały miały dobroczynny wpływ na popularność wodnych atrakcji. Brzegi górskich rzek w Kętach, Brennej czy Górkach Wielkich zapełniały się wypoczywającymi. Tłoczno było na basenach. Prezes Basenów Wisła Tadeusz Papierzyński, poinformował, że w lipcu i sierpniu z powodu niższych temperatur obiekt zamknięty był tylko 10 dni. „W sierpniu udało się nam nawet przebić lipcowy wynik frekwencji i jeszcze przed końcem miesiąca przekroczyliśmy liczbę 16 tys. odwiedzających” – powiedział.
Papierzyński dodał, że wiślański basen będzie czynny przynajmniej do 8 września. Później wszystko będzie zależało od pogody. (PAP)
szf/ ktl/