25 lat więzienia za zabójstwo ze zgwałceniem 30-latki
Do zabójstwa ze zgwałceniem Ukrainki Marii K. doszło w nocy z 13 na 14 marca 2022 r. w wiacie śmietnikowej przy ul. Moniuszki w Koszalinie (woj. zachodniopomorskie). Prokuratura rejonowa o ten czyn oskarżyła Ukraińca Andrija K., ojczyma partnera pokrzywdzonej. Proces 49-latka toczył się przed Sądem Okręgowym w Koszalinie od sierpnia ub.r.
We wtorek skład orzekający pod przewodnictwem sędzi Sylwii Dorau-Cichoń skazał Andrija K. na 25 lat pozbawienia wolności za zgwałcenie Marii K. i jej zabójstwo z zamiarem ewentualnym, nie bezpośrednim, jak tego chciała prokuratura. Nie uwzględnił także jej stanowiska, co do tego, że przestępstwo popełnione zostało w warunkach recydywy specjalnej.
Stosowany od 14 marca 2022 r. wobec oskarżonego areszt tymczasowy, który został mu przedłużony na kolejnych sześć miesięcy, sąd zaliczył na poczet orzeczonej kary. Nie orzekł o zadośćuczynieniu dla matki pokrzywdzonej, oskarżycielki posiłkowej. Zwolnił oskarżonego z kosztów sądowych i wniesienia opłaty. Wyrok nie jest prawomocny.
Sędzia sprawozdawca Piotr Czerczak w motywach ustnych wyroku zaznaczył, że o winie oskarżonego przesądza materiał dowodowy, zarówno ten zebrany przez techników kryminalistyki na miejscu zbrodni i biegłych podczas sekcji zwłok, a także specjalistów od teleinformatyki. Analizie poddane zostały kwestie logowania się telefonów komórkowych oskarżonego i pokrzywdzonej, czasu ich rozmów telefonicznych w ciągu kliku dni poprzedzających zabójstwo i w dniu zbrodni. Sędzia wskazał, że dowody przeczą wyjaśnieniom oskarżonego.
Przy czym sędzia Czerczak podkreślił, że "sąd przypisał oskarżonemu popełnienie zabójstwa w zamiarze ewentualnym, nie bezpośrednim".
"W ocenie sądu zdecydowanie nie można stwierdzić, że relacja oskarżonego z pokrzywdzoną była zła. Ich relacje były co najmniej poprawne. Maria K. pomagała mu w czynnościach, z którymi nie dawał sobie rady, spotkała się z nim dobrowolnie, spożywali razem alkohol, nic nie wskazywało, że w jego towarzystwie czuła się zagrożona" – mówił sędzia sprawozdawca.
Zadane pokrzywdzonej ciosy, w ocenie sądu, również nie wskazują jednoznacznie na zamiar bezpośredni. Maria K. była uderzana w twarz, ale nie doszło do złamań kości, była duszona, ale nie doszło do uszkodzenia tchawicy. "Przyczyną śmierci było zadławienie. Kobieta utopiła się własną krwią. Sąd nie może zgodzić się ze stwierdzeniem, że oskarżony, zadając ciosy, dążył do pozbawienia jej życia" – uzasadniał wyrok sędzia.
Zaznaczył, że oskarżony był świadomy swojej siły, o czym świadczy jego kryminalna przeszłość. Wiedział, że Maria K. jest bardzo pijana, celem było jej zgwałcenie, ale oskarżony godził się z tym, że stosowanie wobec niej przemocy może grozić jej śmiercią.
"W ocenie sądu oskarżony wykorzystał zaufanie, jakim został obdarzony, w najgorszy sposób z możliwych. (…) Tylko kara 25 lat będzie karą adekwatną" – wskazał sędzia.
Dodał, że sąd, wydając wyrok, nie przypisał oskarżonemu popełnienia czynu w warunkach recydywy specjalnej. W ocenie sądu, poprzednie wyroki musiałyby zapaść w kraju UE.
Ponadto sąd nie orzekł o zadośćuczynieniu dla matki pokrzywdzonej, choć to rozważał. Taka była jej wola. Jednocześnie sędzia Czerczak wskazał, że w procesie cywilnym droga do odszkodowania pozostaje otwarta.
Zarówno delegowana do PR prokurator Prokuratury Okręgowej Joanna Struś-Prokop, jak i obrońca oskarżonego wyznaczony z urzędu mec. Adam Rosiński po wyjściu z sali rozpraw zapowiedzieli złożenie wniosków o pisemne uzasadnienie wyroku. Prokurator zaznaczyła, że po jego otrzymaniu, będzie podejmować decyzję o apelacji. Obrońca już ją zapowiedział.
Prokuratur Struś-Prokop domagała się dożywotniego pozbawienia wolności dla oskarżonego, który o przedterminowe zwolnienie mógłby się ubiegać nie wcześniej niż po 30 latach odbywania kary. Chciała, by odpowiadał za przestępstwo popełnione w warunkach recydywy, mimo że do poprzednich dopuścił się w Ukrainie, nie na terenie kraju UE. W Ukrainie skazywany był dwukrotnie za umyślne przestępstwo przeciwko życiu. Od 1 października 2010 r. do 28 marca 2019 r. odbywał ostatnią karę orzeczoną wyrokiem sądu w Armiańsku na Krymie z 2012 r. Wyszedł na mocy amnestii.
Ponadto prokuratura wnosiła o zadośćuczynienie w kwocie 100 tys. zł na rzecz oskarżycielki posiłkowej, matki ofiary oraz zwolnienia oskarżonego z kosztów sądowych i opłaty. Pełnomocnik oskarżycielki posiłkowej w mowach końcowych zgodził się z tymi żądaniami.
Obrońca Andrija K. chciał jego uniewinnienia. On sam również o to wnosił.(PAP)
autorka: Inga Domurat
ing/ jann/